"Wszystko się wali" to kolejna próba zrobienia komedii w starym dobrym stylu. Nie znajdziemy w niej humoru "American Pie" czy "Road Trip", za to pełno w niej gagów powstałych ze spiętrzenia dwóch przeciwstawnych żywiołów. Tak robiło się kiedyś komedie, nic więc dziwnego, że tej wziął udział weteran kina komediowego Steve Martin, którego świetnym przeciwnieństwe okazała się Queen Latifah. Razem tworzą wspaniałą, przezabawną i żywiołową. parę. W filmie nie brakuje śmiesznych scen. Wszystko toczy się wartko i bez większego nudzenia. Jednym słowem świetna zabawa. Jednakże komedii tej brakuje tego "czegoś", co odróżnia komedię dobrą od świetnej. Jak tylko film się kończy, znikają gdzieś wrażenie, ulatnia się dobry nastrój i świetny humor. I dlatego, choć film warto obejrzeć choćby dla tej 1,5-godzinnej zabawy, "Wszystko się wali" jest tylko przeciętną komedią, o której zapomina się jeszcze podczas napisów końcowych.